Nie mogę uwierzyć w to co widzę.Mam cichą nadzieję że w domu nie masz wody.Ogród chyba zniszczony.Jeśli mogę jakoś pomóc to pisz Haniu.U mnie w sobotę i dzisiaj też ratowałam ptactwo i indyczki które siedzą bo jajka pływały i kurnik w wodzie o ogrodzie nie wspoomnę jedno wielkie oczko.pozdrawiam
Haniu kochana takie wieści... zdjęcia nie napawają otuchą choć w sercu jest nadzieja, że zwierzaki, dom i zabudowania są całe... Przytulam najserdeczniej i koniecznie napisz słówko...
Domu na szczęście nie zalało bo jest na cokole i poszło bokiem na ogród. Kurnik też mam na podwyższeniu. Nasz pies uciekł na piętro gdzie nigdy nie wchodzi i bał się zejść. Niestety nowa droga o którą starałam się przez lata w gminie została częściowo zniszczona, ale gdyby jej nie zrobili to bym była odcięta od świata na amen! Dziękuję za troskę i słowa otuchy, nawet nie wiecie ile to dla mnie znaczy:)))
O matko! Tyle Twojej pracy:( Tak mi przykro:((( Jak potrzebujesz czegoś pisz!!! Może jakieś sadzonki,żeby odbudować ogródek? Mam na działce dużo funkii i konwalii. Przyroda bywa bezwzględna. Chwila i nie zostaje kamień na kamieniu. Ściskam Cie serdecznie.
Oj współczuję Ci kochana i rozumiem ... w takiej sytuacji kotłują się w człowieku wszystkie możliwe emocje. Dwa i trzy lata temu , tez na początku czerwca mieliśmy wodę w domu .... dobrze ze tylko w suterynach .Było trochę zniszczeń koło domu, żal serce ściskał. Trzymaj się Haniu i oby pogoda się poprawiła i więcej nie nękała opadami. Uściski.
Haniu- to straszne, co Cię spotkało. Pęka serce.? Niedawno się tak cieszyłaś, że tak pięknie..... Rozumiem Cię doskonale. Ja też z każdą ulewą walczę z wodą. Woda to żywioł. Drżę na myśl, że..... Nie wiem, jak Cię pocieszyć. Współczuję. Może podeślę Ci cebulki czosnków ozdobnych- o ile mi nie zgniją, bo ciągle leje. Buziaki
Jezu przez to wyczyszczone oczko, tę perełeczkę tak zalało.To straszne.Jak w dobie zdobywania kosmosu przegrywamy z naturą. Ściskam i myślami jestem z Tobą, buziaki Haniu
Nie mogę uwierzyć, przeczytałam oba posty - ten i poprzedni - jednym tchem i... szok. Nie zdążyłaś się nacieszyć efektami swojej ciężkiej pracy... szczęście w nieszczęściu, że nikt nie ucierpiał, ale przykro bardzo. Trzymaj się, Haniu kochana, jeszcze wyjdzie słońce i odbudujesz swój ogród. I będzie jeszcze piękniejszy ;) Ściskam mocno
Jest mi bardzo przykro,że takie u Ciebie są straty,jeszcze parę dni temu,pisałam Ci,że nie mogę sie napatrzeć na Twój ogród,że właśnie taki mi się marzy a tu taka historia.Mimo tego,że taki ogród zniszczony najważniejsze,że dom ocalał i nic Wam sie nie stało.A widząc jakie cuda przedtem stworzyłaś w ogrodzie teraz pewnie będzie jeszcze piękniej.Haniu,gdybym,mieszkała bliżej wpadłabym trochę Ci pomóc w pracach ogrodowych:))
I u nas leje jak z cebra. Rezeki przybrały i zaczyna się ziemia obsuwać. Straszne czasy nastały;-( Kochana współczuję Ci z całego serca bo wiem ile pracy wszytko kosztowało a tu chwila moment i strata ogromna. Pozdrawiam
Kochane dziewczyny wyglądało to strasznie, ale wody opadły i zniszczenia okazały się mniejszy niż myśleliśmy. Najbardziej oberwała droga do nas, jej pobocza i duży staw. Większość śmieci zatrzymała się na płocie do ogrodu, warzywnik, ogród z oczkiem zostały "tylko" zaszlamione żółtą breją. No i pół hektara musimy uprzątnąć z gałęzi, śmieci i kamlotów. Szkoda, że mamy tylko po dwoje rąk:((( Padało tylko pół godziny, aż strach pomyśleć gdyby to trwało dłużej, poszłoby na dom jak nic! Musimy pomyśleć o jakimś murze zaporowym i to w trybie pilnym jak widać. Dziękuję za dobre słowo i oferowaną pomoc, buziaki Hania:)))
Hanulka kochana wyrośnięcia dodatkowych łapek Wam nie życzę ale swoje mogę podesłać. W razie czego. Ostatnio trochę i mięśni mi przybyło od machania widłami, więc można powiedzieć, że zaprawę już mam. Czule pozdrawiam :*
Bardzo Ci współczuję, Haniu( masz na imię jak moja córcia:). W zeszłym roku w lipcu przeżyliśmy taką samą klęskę. Wiem, jak boli serce, kiedy ciężka praca idzie na marne , a ukochany ogród zostaje pod warstwą śmierdzącego szlamu.Zwłaszcza taki piękny ogród, jak Twój.
O Boże... współczuję...
OdpowiedzUsuńNie mogę uwierzyć w to co widzę.Mam cichą nadzieję że w domu nie masz wody.Ogród chyba zniszczony.Jeśli mogę jakoś pomóc to pisz Haniu.U mnie w sobotę i dzisiaj też ratowałam ptactwo i indyczki które siedzą bo jajka pływały i kurnik w wodzie o ogrodzie nie wspoomnę jedno wielkie oczko.pozdrawiam
OdpowiedzUsuńO rany, nie do uwierzenia co może spowodować taka nawałnica!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że ogród i nowo położona droga jest do odratowania.
przerażające..współczuję bardzo
OdpowiedzUsuńStrasznie mi przykro Haniu. Nawet sobie trudno wyobrazić co musieliście przeżyć. Jak dom?
OdpowiedzUsuńHaniu kochana takie wieści... zdjęcia nie napawają otuchą choć w sercu jest nadzieja, że zwierzaki, dom i zabudowania są całe...
OdpowiedzUsuńPrzytulam najserdeczniej i koniecznie napisz słówko...
mam nadzieję,że to juz koniec tych pogodowych niespodzianek
OdpowiedzUsuńRany Boskie, Haniu strasznie mi przykro, nie mogę patrzeć na te zdjęcia...
OdpowiedzUsuńpobeczałam się ...
Jeśli trzeba Ci jakoś pomóc pisz: artambrozja@gmail.com
Domu na szczęście nie zalało bo jest na cokole i poszło bokiem na ogród. Kurnik też mam na podwyższeniu. Nasz pies uciekł na piętro gdzie nigdy nie wchodzi i bał się zejść. Niestety nowa droga o którą starałam się przez lata w gminie została częściowo zniszczona, ale gdyby jej nie zrobili to bym była odcięta od świata na amen!
OdpowiedzUsuńDziękuję za troskę i słowa otuchy, nawet nie wiecie ile to dla mnie znaczy:)))
O matko! Tyle Twojej pracy:( Tak mi przykro:((( Jak potrzebujesz czegoś pisz!!! Może jakieś sadzonki,żeby odbudować ogródek? Mam na działce dużo funkii i konwalii.
OdpowiedzUsuńPrzyroda bywa bezwzględna. Chwila i nie zostaje kamień na kamieniu. Ściskam Cie serdecznie.
Haniu, tyle pracy. Najważniejsze, że dom cały. Ogród odrośnie. Masz u mnie sadzonki:) Tylko daj znać, a podeślę:)Trzymaj się , pozdrawiam
OdpowiedzUsuńOj współczuję Ci kochana i rozumiem ... w takiej sytuacji kotłują się w człowieku wszystkie możliwe emocje. Dwa i trzy lata temu , tez na początku czerwca mieliśmy wodę w domu .... dobrze ze tylko w suterynach .Było trochę zniszczeń koło domu, żal serce ściskał. Trzymaj się Haniu i oby pogoda się poprawiła i więcej nie nękała opadami. Uściski.
OdpowiedzUsuńpłakać się chce, bardzo Ci współczuję:*
OdpowiedzUsuńHaniu- to straszne, co Cię spotkało. Pęka serce.?
OdpowiedzUsuńNiedawno się tak cieszyłaś, że tak pięknie.....
Rozumiem Cię doskonale.
Ja też z każdą ulewą walczę z wodą. Woda to żywioł. Drżę na myśl, że.....
Nie wiem, jak Cię pocieszyć.
Współczuję.
Może podeślę Ci cebulki czosnków ozdobnych- o ile mi nie zgniją, bo ciągle leje.
Buziaki
Jezu przez to wyczyszczone oczko, tę perełeczkę tak zalało.To straszne.Jak w dobie zdobywania kosmosu przegrywamy z naturą.
OdpowiedzUsuńŚciskam i myślami jestem z Tobą, buziaki Haniu
Matko Kochana.. to wszystko stało się dzisiaj|???
OdpowiedzUsuńStraszne to, co Cię spotkało, z całego serca współczuję! Woda, to żywioł, człowiek jest bezradny w takich chwilach. Dobrze, że dom nie ucierpiał.
OdpowiedzUsuńHAniu strasznie mi prykro-jesli moge cokolwiek -pisz !!!!
OdpowiedzUsuńUuuuu nieciekawie, kiedy te deszcze u Was przestaną padać ...
OdpowiedzUsuńWspółczuję...
Tak mi przykro. Wielkie straty. Trzymajcie się Kochani.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Czymaj się, zapowiadają zmianę pogody na lepsze .
OdpowiedzUsuńNie mogę uwierzyć, przeczytałam oba posty - ten i poprzedni - jednym tchem i... szok. Nie zdążyłaś się nacieszyć efektami swojej ciężkiej pracy... szczęście w nieszczęściu, że nikt nie ucierpiał, ale przykro bardzo. Trzymaj się, Haniu kochana, jeszcze wyjdzie słońce i odbudujesz swój ogród. I będzie jeszcze piękniejszy ;) Ściskam mocno
OdpowiedzUsuńJest mi bardzo przykro,że takie u Ciebie są straty,jeszcze parę dni temu,pisałam Ci,że nie mogę sie napatrzeć na Twój ogród,że właśnie taki mi się marzy a tu taka historia.Mimo tego,że taki ogród zniszczony najważniejsze,że dom ocalał i nic Wam sie nie stało.A widząc jakie cuda przedtem stworzyłaś w ogrodzie teraz pewnie będzie jeszcze piękniej.Haniu,gdybym,mieszkała bliżej wpadłabym trochę Ci pomóc w pracach ogrodowych:))
OdpowiedzUsuńI u nas leje jak z cebra. Rezeki przybrały i zaczyna się ziemia obsuwać. Straszne czasy nastały;-(
OdpowiedzUsuńKochana współczuję Ci z całego serca bo wiem ile pracy wszytko kosztowało a tu chwila moment i strata ogromna.
Pozdrawiam
O rety, ale żywioł! Haniu, przyłączam się do tych, którzy już napisali, że jeśli coś potrzebne, to śmiało daj znać...
OdpowiedzUsuńKochane dziewczyny wyglądało to strasznie, ale wody opadły i zniszczenia okazały się mniejszy niż myśleliśmy. Najbardziej oberwała droga do nas, jej pobocza i duży staw. Większość śmieci zatrzymała się na płocie do ogrodu, warzywnik, ogród z oczkiem zostały "tylko" zaszlamione żółtą breją. No i pół hektara musimy uprzątnąć z gałęzi, śmieci i kamlotów. Szkoda, że mamy tylko po dwoje rąk:(((
OdpowiedzUsuńPadało tylko pół godziny, aż strach pomyśleć gdyby to trwało dłużej, poszłoby na dom jak nic! Musimy pomyśleć o jakimś murze zaporowym i to w trybie pilnym jak widać.
Dziękuję za dobre słowo i oferowaną pomoc, buziaki Hania:)))
Hanulka kochana wyrośnięcia dodatkowych łapek Wam nie życzę ale swoje mogę podesłać. W razie czego. Ostatnio trochę i mięśni mi przybyło od machania widłami, więc można powiedzieć, że zaprawę już mam.
UsuńCzule pozdrawiam :*
Tak mi przykro Haniu, jestem z Wami wirtualnie i przesyłam dużo dobrych myśli. 3majcie się Kochani.
OdpowiedzUsuńMożna tylko płakać na taki widok. Jest mi bardzo, bardzo przykro. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńBardzo Ci współczuję, Haniu( masz na imię jak moja córcia:). W zeszłym roku w lipcu przeżyliśmy taką samą klęskę. Wiem, jak boli serce, kiedy ciężka praca idzie na marne , a ukochany ogród zostaje pod warstwą śmierdzącego szlamu.Zwłaszcza taki piękny ogród, jak Twój.
OdpowiedzUsuńHanki to fajne dziewczyny są;-)
UsuńWłaśnie dlatego tak ją nazwałam:)
OdpowiedzUsuń