niedziela, 12 lutego 2017

jak zostałam kocią portrecistką?

zaczęło się od Miziaka, kota Karoliny,
Córa poprosiła mnie o jego portret na prezent,
niestety nie mogę go pokazać, bo to ma być niespodzianka;-)
Wygrzebałam stare pastele, jakieś kredki akwarelowe, poszukałam grubą tekturę
i wymiziałam Miziaka.
Koteł, mimo że to miała być próba, wyszedł stosownie do swojego imienia;-)

Zanim skończyłam, już dostałam zamówienie na Fruzię:-)
oto Fruzia


ciekawska jak zwykle!




kiedy pochwalisz się mną na blogu ?


 jestem taka piękna na portrecie?


no i co, są mną zachwyceni?


Tak o to zostałam, kocią portrecistką:)))

PS: Hana dziękuję za radę z kredką do oczu, była bardzo pomocna:)))





8 komentarzy:

  1. Portret koci absolutnie mnie zachwycił:) Tylko proszę uściślij, czy to Miziak czy Fruzia? Myślałam, że Miziak, ale potem to mi się już pokręciło;-))) Szkoda, że mój czarny Bambo już odszedł do kociego nieba, bo z pewnością bym u Ciebie jego portret zamówiła.
    Pozdrawiam serdecznie i uśmiech przesyłam.

    OdpowiedzUsuń
  2. To jest Fruzia, Miziaka nie pokazałam, bo ma to być prezent niespodzianka, pokażę go jak dotrze do właścicielki:)))
    Bardzo mi przykro z powodu Bambo, może spotkał tam naszego Wtorka w tym kocim niebie?. Pozdrawiam:)))

    OdpowiedzUsuń
  3. :) piękny portret!! A ciekawski koteczek uroczy (moje koty też uwielbiają zaglądać co się dzieje na biurku k.komputera;))
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Haniu, talentu to Ci Bozia nie skąpiła.Cudnie czarujesz pędzlem. pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękny portret. Modelka przesłodka😊

    OdpowiedzUsuń

♥♥♥♥♥♥♥♥