Niby taki niepozorny, ale jakże sympatyczny i pożyteczny.
Wydaje się, że jest ich dużo, szczególnie w mieście
ale ich liczebność stale spada i są pod ścisłą ochroną.
Czy wiecie, że w 1958 roku Mao Zedong kazał wytępić wszystkie wróble w Chinach,
że niby wyjadały zasiane ziarno.
Prawie mu się to udało. ale pokarało ich w następnym roku plagą szarańczy.
Z powodu braku wróbla, ich naturalnego wroga larwy rozpleniły się i wyjadły plony.
Zapanował trzyletnia klęska głodu i zmarło ok 30 mln Chińczyków.
Szokujące nieprawdaż!!!
Na szczęście, u mnie mieszkają 4 wróbelki:)))
Pozdrawiam:)))
Piękny ten Twój wróbelek.Bardzo mało jest tych ptaszków,u mnie czasami widziałam kilka jak przlatywały do wysypanego ziarna dla drobiu.Człowiek ma coś takiego w sobie że tylko niszczy a potem usilnie stara się przywrócić naturze.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
A niby taki mądry ten człowiek!
UsuńPozdrawiam;)))
U mnie jest ich całkiem sporo. Gonię wszystkie koty i sroki, aby mogły swobodnie rządzić w Zielonym Kuferku.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
U mnie nie ma sroczek. Sójek i sikorek jest najwięcej.
UsuńPozdrawiam:)))
ogladałam kiedyś film dokumentalny...o tych "połowach" wróbli w chinach...całe stosy.ciężarówki wróbelków.....niestety u siebie też ich widuje coraz mniej(((..sikory rządzą:)))
OdpowiedzUsuńPiękny ten twój wróbluś:))
U mnie były dwa, od roku są cztery, pewnie ich dzieci. Czyli populacja rośnie:)))
UsuńKochana Haniu to Mazurek. Wróbelek wiejski, on ma właśnie taki piękny policzek :)
OdpowiedzUsuńAwarelka przecudna!!! WSPANIAŁA! Może mogłabyś się z nią rozstać....?
U mnie też do tej pory oczywiście rządziły sikory bogatki i sójki. Ale ostatnio mam jeszcze dzięcioła i sikorkę czarnogłówkę, od samego patrzenia na ten okruch puszku buzia się uśmiecha...
Ten Mazurek jak trafnie zauważyłaś namalowałam na zamówienie pani Kasi i poleci do Poznania, ale mogłabym namalować drugiego, no problem:)))
UsuńA ja jakoś u nas nie widzę wróbelków...
OdpowiedzUsuńZastanawiam się dlaczego, kiedyś ich było bardzo dużo...
Uwielbiam te łobuziaki :)
OdpowiedzUsuńJa też:)))
UsuńHaniu, u mnie wróble rządzą ;)) Zdewastowały mi cały dach - podziurawiły folię, porobiły dziury w styropianie, zagnieździły się, a ja nie mam serca ich wyrzucić ;-) Jest ich cała chmara, wesoła i hałaśliwa... chyba je nawet lubię ;-)
OdpowiedzUsuńTwój mazurek jeszcze piękniejszy, niż w rzeczywistości ;) ma takie piękne ubarwienie ;-)
Ściskam
Nas coś tknęło i postanowiliśmy zamiast folii użyć desek i papy. Teraz wiem, jak mieszka się na wsi lub w lesie, to trzeba o tym pamiętać. Ile taki dom potrafi przygarnąć stworzeń pod swój dach. Cały tłum hi hi.
UsuńPozdrawiam:)))
Pięknie malujesz, jestem zachwycona. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDziękuję:)))
UsuńOjej! Jaki śliczny!!! Wróbelki to takie małe cwaniaki:)
OdpowiedzUsuńCwaniaki, że hej!!!
OdpowiedzUsuńu mnie nie ma wróbli. Może dlatego, że nie ma zboża? Chyba faktycznie teraz łatwiej spotkać wróble w mieście. Sliczny obrazek
OdpowiedzUsuńZrobiłam wywiad i w mieście też ich coraz mniej, głównie widziane i słyszane są krukowate.
UsuńPozdrawiam:)