Zaczął się nowy rok i po słodkim lenistwie trzeba zabrać się do pracy. W tym roku postanowiłam spróbować nowych rzeczy, do czego zainspirowały mnie oczywiście Wasze blogi. Coś wydziergam, cóś wyszyję i pozszywam. No i wrócę do mojej starej pasji biżuterii. Oczywiście nie zaniedbam malowania i decoupagu. No i jeszcze coś chodzi mi po głowie, ale o tym cicho sza.
A oto nowa wersja tacy z moimi ulubionymi fiołkami według zasady im mniej tym lepiej.
Lubię tą zasadę:) I fiołki lubię, w dzieciństwie zbierałam całe garście na rowie i na grządce pod żywopłotem. Układałam w malutkich wazonikach, a gdy ich zabrakło to w kieliszkach i siedziałam potem z nosem w ciupeńkich bukiecikach. Ale piękne wspomnienia przywołałaś :)) Dziękuję!
OdpowiedzUsuńTaca urocza! Pozdrawiam i ciekawam twoich twórczych planów - czekam niecierpliwie na efekty...
Tu ta zasada jak najbardziej się potwierdza i motyw fiołków - trafny wybór ,bardzo udana taca.
OdpowiedzUsuń